czwartek, 7 lutego 2013

Dobre końców początki i początki końców, czyli logo

Pierwszy dzień blogowania, więc tradycja zobowiązuje, trzeba się przywitać, więc

- Witam!
- Cześć i czołem!
- Darz bór! - zawołały zgodnie łoś, wiewiórka i spod sklepu żul, czyli "Człowiek z reklamówką" (skądinąd "short" wart polecenia, a co mi tam, więc polecam: http://www.iplex.pl/filmy/czlowiek-z-reklamowka,7457!).
Dobra... pomyślmy.

DANE:

Blog założony jakiś czas leżał odłogiem i czekał sobie na ten wpis właściwie o niczym, czego nie ukrywam, bo szczerze godom jak na spowiedzi. sPokolenie, czyli... powstał (ło), ponieważ... No, własnie, dlaczego? Cholera wie, pewnie w celach promocji nowej książki, którą popełniłem w ostatnich nastu miesiącach nudząc się w robocie przy kawusi i owocku, jak na biurowego robola przystało. Jako że powstał, to już płynę z prądem, pędzę i popędzam sam siebie w sobie się popędzając, jak konia batem fornal, jak Józio z FortyDoorKey jak alfons swoją ta na której kasę zbija i siedzi w sreberka zawija, tak! Więc mam bloga, czyli jestem mega modny, trendy i na topie, bo mam bloga, takiego swojskiego e-boga, piszę, więc jestem, a że nikt nie czyta, to mnie nie ma i takie będzie właśnie motto mojego sPokolenia, którego nikt nie chce słuchać, bo wie lepiej, bo sPokolenie, to tylko głupich biadolenie, by nie rzec pierd... itd. A propos nudy w robocie...

- Mama! Patrz!
- Czego? - z rezygnacją rzuca pani Hania, zawodowo kierowniczka, prywatnie matka rozwiedziona niańcząca 29-letniego bachora własnej produkcji, który stylem rodzin włoskich (familia Italiana  prego, pronto, Mamma, principessa!) do 40-ki nie planuje oderwać się od maminych sutków i obiadków.
- Patrz, co zmalowałem! - rzecze nieogolony wyrostek wciskając palucha z obgryzionym pazurem w ekran monitora swojego domowego PC.
- Ki diabeł? - zerka Hanka.
- Zakładam partię.
- Jaką...
- Nie wiem jeszcze. Ale mam logo.

- PiS? Nie... PiP. Żałosne... - wypluwa matka.
- Mamma! Czemu?
- Ja mam ci mówić? Przecież masz lepszy wzrok ode mnie, więc nie pieprz, że nie widzisz... Ile masz lat? - Hanka robi się coraz bardziej napastliwa, niegrzeczna, jak nie mamma.
- O co ci, mama, chodzi?
- Żebyś dorósł i poszedł wreszcie na swoje, a nie... Co to w ogóle ma być?
- Co?
- To, co ty robisz w tym komputerze?
- A tak, wiesz... - chłopak odwraca się, schyla głowę, wygina w łuk eksponując pokaźny garb i wisienkę na  torcie w postaci spranego kaptura bluzy fruit of the loom, które już dawno niemodne. Obgryziony pazur, wraz z kolegą pazurem drugiej dłoni, zaczyna nerwowo tłuc w klawisze, stuk-puk-stuk-puk-stuk!stuk!stuk!...

...tak jak ja teraz zresztą walę, stukam i pukam knock knock knocking on heavens doooor. 
Dobra, dajesz Eryk! Znaczy -Axl, znaczy... Kermit?... Fck!



ROZWIĄZANIE

No! Czyli alea iacta est! Przybyłem, pokazałem, i spadam - do następnego bloga sPóźnionego, sPokoleniowego bloga o niczym, który pozwoli/zezwoli mi na chwilowy moment komputerowego ekschibicjonizmu, oderwania od biurowej nudy, bla, bla, bla. Czyli:

- Nara i narty! - jak zwykli mawiać dziennym struże z nocnej warty.

ODP.

Yyyy... Say what?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz