poniedziałek, 11 lutego 2013

sPokolenie, czyli... definicje 4 i pół

Poniedziałko, porażkowo, nudno oraz... to i owo.
Szperam więc w necie, zabijam sekundy, minuty, wpisując w googla hasło "spokolenie", szukam, grzebię, czytam i załączam, tworząc własny know how na potrzeby chwili nieróbstwa i wytłumaczenia potrzeby pisania b.
No więc, co następuje, niniejszym przekazuję

"spokolenie/Spokolenie":  


(Niby)Definicja I


Tygodnik "Wprost" Numer: 20/2002 (1016)
Autor(ka): Manuela Gretkowska.


Pokolenia dorastające w pokomunistycznej Polsce są do siebie podobne niczym embriony po sztucznym zapłodnieniu.

Telepie mną, gdy mam do czynienia z młodszymi od siebie. Może to starcze drgawki, ale jak się nie rzucać, gdy po raz któryś telefonuje dziennikarski smarkacz i prosi o autoryzowany wywiad. Wywiad będzie, natomiast obiecanej autoryzacji na pewno nie. To pokolenie nazywa kłamstwo niesłownością. Ostatnio dałam się znowu nabrać młodocianemu dziennikarzowi. Nie mogąc się doprosić autoryzacji, zadzwoniłam do niego, zjadliwie gratulując nagrody, którą właśnie przyznałam. 
- Ja nagrodę dziennikarską? 
- Tak, za niesłowność.
- Naprawdę? - nawet się ucieszył.
Cytowany młodzieniec nie kłamie, nie zapomniał. Po prostu jest tak leniwy, że nie chce mu się oddzwonić.
- Spoko, spoko - uspokaja natrętów. Wzorcowy egzemplarz tego spokolenia. Może w redakcjach zatrudniających młode wilczki dziennikarstwa powinny wisieć tablice ostrzegawcze jak na bramach, gdzie rezyduje "Zły pies". "Zły dziennikarz" nie ugryzie, ale będąc źle ułożonym, po prostu oleje.
Nie twierdzę, że jestem nerwicowo słowna z szacunku dla siebie czy innych. Raczej ze strachu, że panujące badziewie już nas całkiem pochłonie. Wyrosłam z anarchizującego "pokolenia Brulionu", patrzącego, jak strajki paraliżują totalitarne państwo. Jak rozkaz generała zamienia je w obóz wojenny, a potem przy ruletce okrągłego stołu jedni wygrywają władzę, drudzy przyszłość. Nie szanuję więc instytucji ani państwa. Dlatego tak obsesyjnie (i beznadziejnie) staram się być w porządku w zwykłych ludzkich kontaktach. Z przekonaniem, że chociaż one zapewnią bezpieczeństwo uczciwości. Pokolenia dorastające w pokomunistycznej Polsce są do siebie podobne niczym embriony po sztucznym zapłodnieniu. Różnią je naklejki sponsorów i markowych szmat albo gadżetów. Jedni są z probówki Reeboka, inni awansują do złotych guziczków Christiana Diora. Niestety, wiadomo, że w zabiegu sztucznego zapłodnienia tylko nieliczne z gotowych embrionów mogą się dorwać do prawdziwego życia. Reszta w hibernacji (polskiej biedy i marazmu) czeka na swoją szansę. Stąd może ten paraliż empatii, uczuć i wyobraźni wielu z nich. W ostatnim czasie najsłynniejszymi spokoleniowcami z okładek pism byli kilkunastoletnia Tereska (Ola grająca w "Cześć Tereska") i dwudziestokilkuletni Ken z "Big Brother".

Ciąg dalszy: http://www.wprost.pl/ar/13003/Spokolenie/ 


(Niby)Definicja II



Spokolenie. Urodzeni w 1980


Mariusz: - Dlaczego inni dostają za darmo, a my musimy zapierdalać? Michał: - Ty co? Chciałbyś być bananem? Robert: - Złość nic nam nie da
Chłopaków ciągnie nad rzekę. Wisła to ich rewir. Ale mają tylko jedną wędkę, byle jaką. Należy do Mariusza. Robert marzy o własnej, porządnej. Skąd ją wziąć, skoro "mamo, daj" odpada?

Mariusz i Robert chodzą do tej samej podstawówki, siódma klasa. Obaj są sprawni, silni, w biegu na setkę mają ten sam wynik. Pewnego dnia Mariusz zgłasza się do olimpiady z rosyjskiego. Jego ojciec to fizyk, przez wiele lat pracował w Związku Radzieckim. Mieszkali tam całą rodziną. W Polsce niedawno zmienił się ustrój, więc matka z Mariuszem i starszą od niego o rok córką Martyną wróciła do Warszawy. Ojca Rosjanie długo nie chcieli wypuścić, jego powrót tak naprawdę był ucieczką.

Sukces na olimpiadzie: Mariusz zdobywa drugie miejsce w województwie. Na tym koniec osiągnięć.

Obie mamy to pielęgniarki. Są kochane, ale zarabiają grosze i na nic ekstra nie odpalą. Na wędkę też...


(Niby)Definicja III 


Potrzebuję świeżego powiewu
Potrzebuję trochę słonecznego smaku
Śnię o tęczy, małych dzieciach i kotkach
Uśmiechnięte pani i jej piękny pan
Śnieżnobiałe chcę zęby mieć równe
Mroźny oddech i ostrą optykę
Niech mi relaks na mięśniach tańczy 
W słodkim rytmie melatoniny
W słodkim rytmie
na mięśniach tańczy
w słodkim rytmie

świeży powiew słoneczny smak
małe dzieci kotki, pani i jej pan
białe równe zęby i ostra optyka
a na mięśniach tańczy melatonina
w słodkim rytmie, rytmie, rytmie..

potrzebuje soczystych kolorów
potrzebuje więcej aksamitnych wrażeń
chce być nowy, jedyny i pierwszy
w unikalnej kolekcji marzeń 
dźwięcznym głosem wyrażać się wdzięcznie
w towarzystwie luster weneckich
krystaliczne wygrywać fantazje
w .. rytmie telemorfiny

świeży powiew, słoneczny smak
małe dzieci kotki, pani i jej pan
białe równe zęby i ostra optyka
a na mięśniach tańczy melatonina
marzeń marzeń.




(Niby)Definicja IV?





To tyle z tego, co udało mi się wyszukać wpisując w g ww. hasło.

A czym dla mnie jest "sPokolenie"? No, właśnie... W kwietniu '13 postaram się temat poruszyć, zgłębić i się przy tym nie zaziębić! ;-)


Peace!  



  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz