Wczoraj przeczytałem ciekawy artykuł. Tak, tak, czasem zdarza mi się coś poczytać, a i owszem, dokształcam się, a co, nie stać mnie?! Stać. Materiał więc znalazłem w "GW", oto on, polecam lekturę, mnie zaintrygował, nie znałem tego trendu, tez chce być minimalistą:
http://wyborcza.pl/magazyn/1,130899,13411216,Miej_mniej__gdy_chcesz_wiecej.html
Tak, chciałbym być minimalistą, jednak najpierw fajnie byłoby osiągnąć sukces we wszechwładnej kulturze konsumpcji, komercji, tzw. fame and fortune, by mieć z czego rezygnować, a nie być bidolem, który pewnego dnia - po np. przeczytaniu artykułu w gazecie i serii życiowych porażek związanych z "materialną egzystencją", przy okazji dorabiając filozofię do pokrzyżowanych przez życie pierwotnych marzeń i planów cielesno-majątkowych - przykleja sobie łatkę minimalisty, który wszystko to, co ma - czyli minimum wystarczające (lub nie) do przeżycia - tak naprawdę od zawsze pragnął mieć, bo brzydzi się nadmiarem, nadprodukcją i zbędnymi gadżetami, dobrobytem niedającym Prawdziwego szczęścia. Ci panowie mogą coś o tym wyborze/rezygnacji powiedzieć i mnie się to właśnie podoba, ten wybór, a nie bycie skazanym na minimalizm:
A tu coś z naszego rodzimego piekiełka, żeby nie było, że jakiś tu kosmopolityzm promuję zapluto-karłowato-reakcyjnie, bo - jak mawiał poeta - "lepsze polskie g w polu niż fijołki w Neapolu", czyli "A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają":
http://www.tvn24.pl/biznes-gospodarka,6/sami-pozbyli-sie-dobytku-lt-br-gt-wola-byc-niz-miec,204458.html
Warto chyba nad tym przysiąść i o tym pomyśleć, mimo że tak naprawdę idea minimalizmu przewija się przecież od setek, tysięcy lat w najprzeróżniejszych kulturach, nurtach estetyczno-filozoficznych jak świat długi i szeroki.
3m!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz